Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dusza Gunnara poczęta się dźwigać z pod ciężącego nad nią brzemienia.
„Jesteś młody i silny, śpiewały struny, możesz walczyć; dążyć naprzód. Nie wolno ci upadać na duchu, miej nadzieję, że zwyciężysz trudności. Nie smuć się!“
Otucha wstąpiła do duszy Gustawa, podniósł oczy dotąd opuszczone, i — ujrzał się otoczony gromadką dzieci i przechodniów, których zwabiła jego gra. Obok niego stał pajac w trykotach naszytych blaszkami. Pajac był już niemłody i wynędzniały, ale miał ogniste oczy i zapał bił z jego spojrzenia.
Jego żona, mała ogrągła kobiecina, również już nie pierwszej młodości, stała obok niego uśmiechnięta wesoło, zręczna w swojej gazowej, oszytej falbanami sukience. Pierwsze takty walca obudziły ich czujność. Wzięli się za ręce i poczęli tańczyć na małym dywaniku rozpostartym na bruku podwórza.
Gunnar zauważył ich dopiero, podczas ekwilibrystycznych ćwiczeń, które nastąpiły po przetańczonym walcu. Pracował tylko mąż, a żona uśmiechając się zbierała datki od publiczności. Mało to interesowało naszego studenta. Smyczek szybko biegł po strunach i opowiadał o szczęściu, które znaleźć można w walce zwycięskiej. Gunnar czuł się w swoim żywiole. Grał dla siebie, nie myśląc o otoczeniu. Naraz zrobiło się małe zamięszanie. Pajac zaprzestał koziołków, jego żona już się nie