Strona:Selma Lagerlöf - Cmentarna lilja.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtedy rozpaczające dziecko, mówiąc, że można żyć, nie umiejąc chodzić po linie.
Tak, pamiętam to zdarzenie.
— Jak wyrosłaś od tego czasu, rzekł, wypiękniałaś, ładnie jesteś ubraną i śliczną masz broszkę!
Broszka emaljowana, wysadzana perełkami wydawała się Gunnarowi dobrze znaną, taką samą nosiła jego matka.
— Broszkę tę otrzymałam od twojej matki, odpowiedziała Ingryda.
Gunnar podszedł do niej zupełnie blizko i rzucił jej niecierpliwie pytanie:
— Dlaczego matka moja dała ci tę broszkę, i czemu ja nie wiem, że ona ciebie zna?
Ingryda zbladła.
Przeczuła nadchodzącą burzę.
— Odpowiedz! powiedz mi także, gdzie jestem i czemu ja nie wiem skąd tu przybyłem!
Powiedz!
Gunnar pochwycił Ingrydę za ręce, ścisnął je silnie i wołał na ociągającą się:
— Mów! dlaczego ja tego nie wiem?
Oczy jego dziko i groźnie patrzały.
Dziewczyna drżała ze wzruszenia. Jak powiedzieć człowiekowi, że był warjatem?
Trudne zadanie, trudniejsze, niż sobie wyobrażała! zupełnie niemożliwe do wykonania.
— Powiedz, nastawał Gunnar tak wzburzony, że gotów był ją zabić jeśli nie usłyszy od niej tego, czego już, niestety, zaczynał się domyślać.