Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 175.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biednemu zwierzęciu zaledwie głowę było widać, wyruszył w drogę.
Gościniec, którym szli, przechodził przez łozinkę; ogrodnik, zatrzymał się w niéj i naciął sobie spory pęk łoziny, któréj miał używać do przywiązywania krzewów swoich.
„To taki mały ciężar,” rzekł do siebie, „że go mój osieł z łatwością uniesie.” I umieścił łozinę obok jarzyn. Nieco dalej znajdowała się piękna leszczyna. Ogrodnik znów uciął kilkanaście gałązek, przeznaczając je w myśli na kołeczki do kwiatów. „To także lekkie,” mówił do siebie, „że moje oślisko ani poczuje nowego ładunku.”
Tym czasem słońce posuwało się co raz wyżéj i upał stawał się bardzo dokuczliwym. Ogrodnik zdjął więc bluzę swoją, i kładąc ją także na grzbiet biednego osła, rzekł:
„Ztąd do miasta pozostaje nam już zaledwie kilkanaście kroków, a moja bluza jest tak leciuchna, że mógłbym ją unieść nawet na małym palcu, nie upadniesz więc pod jéj ciężarem.”
Zaledwie domawiał tych słów, osieł potknął się o korzeń i padł na ziemię, zkąd już niepowstał. Wtedy dopiero głęboko zmartwiony ogrodnik wyrzekł:
„Teraz przekonałem się z moją własną szkodą,