Strona:Schmidt - 100 powiastek dla dzieci 027.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Więc kto mu ufa, niechaj się nie lęka,
„Bo go ochrania wszechwładna ręka!




VII.
TĘCZA.

Po jednéj z owych nawałnic, które tak często wybuchają na wiosnę i które są tak potrzebne do użyźnienia pól, wspaniała tęcza zakreśliła swój wielki łuk w przestrzeni. Mały Henryś, który właśnie wyglądał oknem, spostrzegł ją i zawołał uniesiony radością:
„Nigdy w życiu nie widziałem tak pięknych odcieni. Tam, obok wierzby, nad samym brzegiem strumyka, końce tego ślicznego łuku spływają z chmur na ziemię i niezawodnie kropelki jego pięknych kolorów spadają na listki drzew i krzaków. Pobiegnę natychmiast, aby napełnić niemi muszelki od moich farb!”
I pobiegł, jak mógł najprędzéj; ale przybywszy pod wierzbę, stanął zdziwiony i zniechęcony; tęcza niedosięgała ziemi a Henryś niemógł sobie wytłomaczyć, dla czego na listkach niéma najmniejszego śladu kolorów, które byłby tak chciwie zbierał. Zasmucony i całkiem przemoknięty wrócił do domu, gdzie z żalem opowiedział swoją przygodę.