Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niewolno jej z nikim innym w taniec iść, z nikim rozmawiać, do nikogo się uśmiechnąć. Ona milcząco na układ ten przystawała, bezwiednie despotyzmowi się temu poddawała; potulnie, milcząco uznała jego władzę nad sobą, i w myślach rozważyła zapełnie na zimno, że może pokochać Hnata i może zostać jego żoną.
Wszystko szło zrazu jak z płatka, Hnat czekał tylko jesieni, ażeby się ożenić; jesieni potrzebował koniecznie, bo wesele chłopskie na wiosnę byłoby poprostu anachronizmem... Tymczasem w ciągu lata zauważył rzecz, która go strasznie zaniepokoiła i zbudziła w nim uczucia, których nie znał nigdy przedtem. Panicz najwyraźniej począł się zalecać do Jeryny — za piękna była na to, aby nie zwrócić na siebie uwagi znającego się na tem wybornie panicza. — Co do przypuszczeń swoich Hnat nie mógł się mylić, z doświadczenia wiedział, w jaki sposób objawiają się paniczowe zalecanki, wszak sam brał udział w ustaleniu świetnego losu i Kseńki Mielnikowej i Pałaszki Wasylowej.
Zazdrość się w nim dzika zbudziła i rozdmuchała straszne na dnie duszy drzemiące namiętności, po hajdamackich przodkach odziedziczone. Przez całe lato spokojnej chwili nie zaznał; noce nieraz całe wił się jak wąż, jak potępieniec. — Czasem zrywał się dodnia i pilnował wyjścia mieszkania paniczowego, to znowu szpiegował dziewczynę całemi wieczorami... Gdy ujrzał ją w ten słotny, ciemny wieczór biegnącą do paniczowego mieszkania, uczuł, że krew w nim krzepnie, że straszna się godzina zbliża; w oczach mu krwawe łuny płonęły, w uszach słyszał krwi ciepłej chlupanie, ręką kurczowo zaciśniętą szukał za pasem noża... Był gotów podpalać, zabijać, pastwić się nad trupami... z tem wszystkiem podkradł się spokojnie pod okno i stłumiwszy oddech, słuchał uważnie rozmowy Jeryny z paniczem. To co usłyszał, uspokoiło go zupełnie; nie miał nawet żalu do jasnego panicza, że mu chciał dziewczynę zbałamucić, przeciwnie czuł się nad wyraz dumnym z tego, że Jeryna przeniosła go nad panicza i jaśnie wielmo-