Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przestąpię progu świetlicy!“ Poczem opowiedziałem, com ślubował pani Aeluevie.
— Więc od tego czasu nie byłeś ani razu we dworze? — spytała Una.
— Ani razu — odpowiedział pan Ryszard z uśmiechem. — Zbudowałem sobie drewniany szałas na wzgórku, tam sprawowałem sądy i tam sypiałem... De Aquila okręcił się wbok, a puklerz zachrzęścił mu na plecach. „Nie szkodzi, mój chłopcze“, rzecze. „Pofolguję ci na ten rok.“
— To miało znaczyć, że pan Ryszard nie potrzebuje ugaszczać go w swym dworze przez pierwszy rok swego władania — wyjaśnił Puk.
— De Aquila zatrzymał się przeto w mym szałasie, a Hugon, który umiał pisać, czytać i rachować, pokazał mu rejestr dworski, gdzie porządkiem spisane były wszystkie nasze łany i nazwiska wszystkich naszych ludzi; on zasię zadawał nam tysiące pytań, dotyczących gleby, drzewostanu, pastwisk, młyna, stawów rybnych oraz stanu majątkowego każdego z mieszkańców doliny. Atoli ani razu nie wspomniał imienia pani Aeluevy ani nie podszedł w stronę świetlicy. Nocą zasiadł z nami do dzbana w mym szałasie. Siedząc na słomianej ściółce i wodząc żółtemi oczyma nad puharem, wyglądał iście jak wielki orzeł, co stroszy pióra na gnieździe; a gdy się czasem wmieszał w rozmowę, to zawsze znienacka, jak orzeł, chwytający w szpony upatrzoną zdobycz, i chociaż przelatywał od jednej rzeczy do drugiej, to jednak nigdy celu nie chybiał. Bywało, przez czas jakiś