Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stej izbie na górze. On wyszperał i wymacał wszystko jak potrzeba i wykradł kilka sztab złota. Większa część skarbu pozostała na miejscu, a Eljasz tak długo myślał i myślał o nim, aż wkońcu począł go uważać za swoją własność. Ale gdy zaczęliśmy radzić, jakby to złoto stamtąd wydobyć i przewieźć, nie mogliśmy dojść do żadnego pomysłu! Było to, zanim słowo Pana doszło do moich uszu. Pomyślcie sobie! Murowana forteca, należąca do Normandów. W jej środku studnia, na czterdzieści stóp głęboka, złączona z morskim przypływem, a w niej wiele wozów złota! Jak tu z niej wydobyć to złoto? Nie było sposobu! Eljasz płakał ze zmartwienia. Ada, jego żona, też płakała. Ona się spodziewała, że będzie jakby wielką damą u królowej chrześcijańskiej, bo król da im tę posadę przy dworze, którą obiecał. Dlaczego nie? Ada urodziła się w Anglji... a była to nieprzyjemna kobieta.
— Ale była jeszcze gorsza bieda. Eljasz, nie bacząc na nic, obiecał królowi, że da mu więcej złota. Dlatego król w obozie zadzierał nosa do góry i nic sobie nie robił z ludu i z baronów. Dlatego też ludzie ginęli bezustanku... Ada tak pragnęła mieć stanowisko przy dworze, że namawiała Eljasza, żeby powiedział królowi, gdzie skarb się znajduje... żeby król wziął go przemocą, a wtedy.. można było czekać na jego wdzięczność... Dlaczego nie? Ale Eljasz nie chciał tego zrobić, bo uważał złoto za swoją własność. Oboje pokłócili się, a potem popłakali się przy wiecze-