Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jej używać! Takie jest nasze bożyszcze w naszej niewoli!
— Rzekłem do Eljasza: „Te nowe prawa są dobre... Nie pożyczaj ty już więcej pieniędzy królowi: dopóki on będzie miał pieniądze, będzie okłamywał i zabijał ludzi.“
— „Nie-e-e!“, zawołał Eljasz. „Ja już znam tych ludzi. Oni są strasznie okrutni! Lepszy jeden król niż tysiąc rzeźników! Pożyczyłem trochę pieniędzy baronom, bo inaczej wzięliby nas na tortury... ale największą sumę pożyczę samemu królowi. On mi obiecał dobre stanowisko u siebie we dworze, gdzie z moją żoną będę żył bezpiecznie.“
— „Ale jeżeli zmusi się króla, by przestrzegał tych ustaw“ odpowiedziałem na to, „w kraju zapanuje spokój i nasz handel się powiększy... będzie większy ruch w interesie... A jeżeli mu pożyczymy, to on znowu będzie wojował...“
— „Któż to ciebie uczynił prawodawcą w Anglji?“ obruszył się Eljasz. „Ja dobrze znam ten naród... Niech się te psy pogryzą i porozdzierają wzajemnie! Ja pożyczę królowi dziesięć tysięcy sztuk złota... i niech on sobie wojuje z baronami, jak długo mu się podoba!“
— „W całej Anglji niema w tym roku nawet dwa tysiące sztuk złota!“ odpowiedziałem mu na to, bo przecież ja prowadziłem rachunki i wiedziałem, jakiemi drogami płynie złoto tego świata... ta dziwna, podziemna rzeka... Ale Eljasz zaryglował okiennice, przysłonił rękami usta