Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

oni nie potrafią uciec, za co niech Bogom będą dzięki!“
— „Cóż poczniecie?“ zapytał Allo. „Przynoszę wam rozkaz... a raczej zlecenie... od Skrzydlatych Kołpaków, byście przystali do nich wraz z waszymi ludźmi i wyruszyli na południe grabić Brytanję.“
— „Bardzo mi przykro“ odrzekł Pertinax; „ale nas tu postawiono właśnie w tym celu, żeby zapobiec ich najazdowi i grabieży.“
— „Zabiją mnie, jeżeli im zaniosę tę odpowiedź“, rzekł Allo. „Zawsze obiecywałem Skrzydlatym Kołpakom, że zbuntujecie się, gdy Maximus upadnie. Ja... ja nigdy nie przypuszczałem, by on mógł upaść..
— „Niestety, stało się tak, mój biedny barbarzyńco!“ odrzekł Pertinax, śmiejąc się ciągle. „No, no! Nie miej strachu! Zadużo dobrych koni kupiliśmy od ciebie, byśmy cię mieli rzucić na pastwę twoim przyjaciołom. Jesteś wprawdzie posłem, ale my cię uwięzimy.“
— „Tak, to będzie najlepsze“ rzekł Allo, wyciągając jeden z postronków. Związaliśmy go lekko, bacząc na sędziwy wiek poczciwca.
— „Teraz Skrzydlate Kołpaki mogą ciebie szukać; my przez to tylko zyskamy na czasie! Patrzcie-no, jak liczenie na zwłokę staje się zwolna nałogiem człowieka!“ zauważył Pertinax, zawiązując postronek.
— „Nie“ odpowiedziałem. „Zwłoka istotnie może nam pomóc. Skoro Maximus napisał do nas