Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Puk z Pukowej Górki.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Współczuję panu! Pewno pan pociągnął za mocno! — odrzekł Dan. — Ale Puk mi doniósł, że pan opowiada Unie jakąś historję.
— Opowiadaj dalej, Parnezjuszu! — rzekł Puk, usadowiwszy się na uschniętej gałęzi ponad ich głowami. — Ja będę dodawał objaśnienia do jego opowieści. Czy bardzo ci suszył głowę, Uno?
— O nie, wcale nie! Tylko... tylko... niebardzo wiem, gdzie się znajduje to jakieś Ak... Ak...
— Aha, Aquae Sulis! Jest to miejscowość kąpielowa, z której przywożą wam obwarzanki. Niech-no ten bohater opowiada swoje dzieje!
Parnezjusz udawał, że zamierza dźgnąć włócznią nogi Puka, ale Puk szybkim ruchem zsunął się wdół, chwycił za koński pióropusz i ściągnął pyszny szyszak z głowy wojownika.
— Dzięki ci, wesołku! — rzekł Parnezjusz, potrząsając czarną kędzierzawą czupryną. — Tak mi będzie chłodniej. A teraz zawieś szyszak na gałęzi... Opowiadałem właśnie twej siostrze, jak zaciągnąłem się do armji — dodał, zwracając się do Dana.
— Czy musiałeś zdawać egzamin? — zapytał Dan podniecony.
— O, nie! Poszedłem do ojca i oznajmiłem, że chciałbym wstąpić do konnicy dackiej (żołnierzy tego autoramentu widywałem w Aquae Sulis). Ojciec mi jednak jął doradzać, bym raczej rozpoczął służbę w jednym z regularnych legjonów, przybyłych z Rzymu. Ja zasię, jak większość mło-