Strona:Rudyard Kipling - O człowieku, który chciał być królem.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale ty kochasz mnie, jak dawniej, — mimo, że ten węzeł pękł? Odpowiedz!
— Kocham cię jeszcze więcej, bo oto zadzierzgnął się między nami nowy węzeł smutku, który nas połączył; wiesz, o czem myślę.
— Tak, wiem — odpowiedziała Ameera cichutko. — Ale chętnie słyszę, jak mówisz tak, o życie moje, ty, który jesteś tak silny i tak umiesz pokrzepić. Nie chcę już dłużej być dzieckiem, chcę być kobietą i pomagać ci. Słuchaj! Podaj mi gitarę, — przezwyciężę się i będę śpiewała.
— Sięgnęła po lekką, srebrem wykładaną gitarę i zaczęła śpiewać pieśni o wielkim bohaterze Radży Rasalu Ale naraz ręka opadła jej na struny, pieśń urwała się, złamała i, zatrzymawszy się na niskiej nucie, zmieniła się w biedną, szarą, skromną kołysankę:
— A w dżungli rosną śliwki, po funcie tylko za grosz...
I naraz trysnęły łzy, wybuchnął żałosny bunt przeciw losowi, aż wreszcie usnęła i leżała tak, jęcząc czasem przez sen, z prawą rękę odsuniętą od ciała, jak gdyby osłaniała nią coś, czego tu już nie było. Ale od tego wieczora życie stało się przecie trochę lżejsze dla Holdena. Wieczny ból pchał go do pracy, a praca odwzajemniała mu się, zaprzątając jego umysł przez dziewięć