Strona:Rudyard Kipling - Kim T1.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

orzechy kokosowe i robił od czasu do czasu jakąś uwagę. Jego gospodarze byli bardzo uprzejmi, gdyż żona rolnika opowiedziała im o jego widzeniu „Czerwonego Byka“ i o prawdopodobnem pochodzeniu z innego świata. Prócz tego Lama wzbudził wielkie i pełne uszanowania zaciekawienie. Kapłan, który należał do rodziny, stary pobłażliwy Bramin, zjawił się później i naturalnie rozpoczął teologiczną dysputę dla zachowania powagi w oczach krewnych. W sprawach dotyczących ich własnej wiary byli naturalnie po stronie swego kapłana, lecz Lama był dla nich gościem i nowością. Jego uprzejma dobrotliwość, dziwne cytaty chińskie, które brzmiały jak zaklęcia, bawiły ich niezmiernie; i w tej sympatycznej, pełnej prostoty atmosferze, Lama rozwinął się jak lotos Buddy, opowiadając o swem poprzedniem życiu wśród wielkich gór w Such-Zen, zanim, jak mówił, „wyruszył, aby zdobyć Światło Prawdy“. Potem okazało się, że ongiś był on mistrzem w stawianiu horoskopów i wróżeniu przyszłości; kapłan prosił go, aby mu objaśnił sposoby, za pomocą których to robił. Lama wymieniał mu więc nazwy planet, których tamten nie mógł zrozumieć i wskazywał na gwiazdy, szybujące na ciemnem tle niebios. Dzieci gospodarzy bawiły się jego różańcem, a on, zagadawszy się, zapomniał zupełnie o przepisach, które zabraniały mu spoglądać na kobiety, i opowiadał o wiecznych śniegach, o obsuwających się górach, zawalonych wąwozach, o odległych kopalniach, w których ludzie znajdują szafiry i turkusy i o tej całej górskiej drodze, która prowadzi wkońcu do samego wielkiego państwa chińskiego.
— Cóż myślisz o nim? — zapytał rolnik domowego kapłana.