Strona:Rudyard Kipling - Kaa na polowaniu.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którego czary pytona nie wywierały żadnego wpływu. — Ja widziałem tylko dużego węża, wyprawiającego śmieszne podrygi, dopóki się nie ściemniło. A jaki miał nos podsiniony! ha, ha!
— Mowgli! — zawołała Bagheera z gniewem — jeżeli miał nos podsiniony, to z twojej winy, tak samo jak z twojej winy ja mam pokaleczone uszy, boki, łapy, a Baloo kark i ramiona. Przez długi czas ani Baloo, ani Bagheera nie będą w usposobieniu do polowania.
— Mniejsza o to — rzekł Baloo. — Dobrze, że znowu mamy małego człowieka.
— Zapewne, ale drogo zapłaciliśmy za to; zapłaciliśmy czasem, który można było poświęcić pożytecznym łowom, ranami, sierścią (mam cały grzbiet odarty), a nawet honorem. Mówię: honorem, ponieważ nie zapominaj o tem, Mowgli, że ja, pantera czarna, musiałam wzywać Kaa, i że widziałeś mnie i Baloo odrętwiałych i bezradnych, jak małe ptaszyny, wobec Tańca Głodu. Do tego wszystkiego doprowadziły twoje zabawy z Bandar-Log’iem.
— Prawda, prawda — odpowiedział Mowgli zmartwiony. — Jestem brzydki, mały człowiek i szczerze żałuję tego, co się stało.
— Hum! Co mówi prawo puszczy, Baloo?
Baloo byłby wolał oszczędzić przykrości Mowgl’iemu, ale z prawem żartować nie umiał, mruknął więc półgębkiem:
— Żal nie zastąpi kary. Ale, Bagheero, miej wzgląd, że to takie maleństwo.
— Pamiętam o tem. Skoro jednak źle zrobił