Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli (tłum. Birkenmajer).djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W innej porze roku wieść, rozniesiona przez Szarego Brata, poruszyłaby od razu całą dżunglę i zwołałaby na jedno miejsce wszystkich jej mieszkańców, zjeżywszy im sierść na grzbietach. Teraz jednak wszyscy byli zajęci łowami, walką i śpiewaniem. Szary Brat biegał od jednego do drugiego, oznajmiając:
— Władca dżungli wraca do ludzi! Przybądźcie na Skałę Narady!
Ale szczęśliwe, rozhasane zwierzęta odpowiadały spokojnie:
— E, wróci, wróci podczas upałów letnich! Deszcze przypędzą go do naszych legowisk. Biegaj i śpiewaj wraz z nami, Mały Bracie!
— Ależ władca dżungli powraca do ludzi! — powtarzał z uporem Szary Brat.
— Eee!... owa!... — odpowiadano. — Czyż czas Nowej Gwary straci przez to dla nas swój urok?
Toteż gdy Mowgli z ciężkim sercem przybył poprzez dobrze znajome mu skały do miejsca, gdzie go przyjęto przed laty w poczet wilczej drużyny, znalazł tu jeno czwórkę przybranych swych braci-wilczków, niedźwiedzia Baloo, niemal oślepłego od starości, oraz ciężkiego, zimnokrwistego pytona Kaa, owiniętego wokół opuszczonego siedliska Akeli.
— A więc tutaj kończy się twój trop, człowieczku? — spytał Kaa, gdy Mowgli rzucił się na ziemię, zakrywając twarz dłońmi. — O tak, wypłacz się, wypłacz do woli!... Ja i ty... wąż i człowiek... jesteśmy z jednej krwi!...
— Czemuż nie zginąłem pod pazurami rudych psów? — jęczał chłopak. — Odeszła ode mnie siła, chociaż nie jestem otruty. Dniem i nocą słyszę podwójny chód na mym tropie. Gdy odwracam głowę, to wydaje mi się, jakby w tej chwili ktoś chował się przede mną. Wracam się i zaglą-