Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzika jesień. Przez cały wrzesień wyły tylko najstraszliwsze burze, które zdruzgotały lód w tem miejscu, gdzie miał tylko cztery lub pięć stóp grubości, popędziły go ku lądom i spiętrzyły wielką, na dwadzieścia mil szeroką, z poszarpanego, bryłowatego lodu zaporę, poza którą żadne sanki przedostać się nie zdołały. Wybrzeże owo, na którem foki w zimie łowiły ryby, leżało dwadzieścia mil za zaporą i nie było dostępne dla Tununirmiut’ów. Mimo tego wszystkiego byliby jakoś przebiedowali zimę z zapasami łososia, nagromadzonym tranem i chwytaną w pułapki zwierzyną, ale w grudniu zdarzyło się, że jeden z myśliwych natrafił w drodze na tupek (namiot ze skór), a w nim znalazł trzy niewiasty i młodą dziewczynę, blizkie śmierci. Ich szczep, który przybył tu z dalekiej północy i uganiał na zwinnych małych łodziach za długorogim narwalem, zginął wśród lodów. Kadlu mógł tylko to uczynić, że porozdzielał niewiasty między chaty owej na lodach zbudowanej wioski, bo żaden Inuita nie odważyłby się odmówić strawy cudzoziemcowi. Wszakże nie zna dnia ani godziny, kiedy jemu samemu przyjdzie drugich o coś poprosić. Amoraq przyjęła liczącą około czternastu lat dziewczynę do swego domu, aby z niej mieć coś w rodzaju pomocnicy czy sługi. O ile można było wnosić z kroju jej spiczastego kaptura i kańczastych wzorów na kamaszach z reniferowej skóry, pochodziła z kraju Ellesmera. Dzieweczka nie widziała jeszcze dotychczas kociołków cynowych do gotowania i naładowanych drzewem sani; ale Kotuko-chłopiec i Kotuko-pies polubili ją serdecznie.
Pod ów czas prawie wszystkie lisy pouciekały na południe gromadami, a nawet rosomak, ów mały niezgrabny złodziej krajów podbiegunowych, nie raczył już odwiedzać szeregów próżnych pułapek, które Kotuko pozastawiał. Plemię straciło kilku najtęższych myśliwców, którzy polegli w krwawych zapasach z piżmowcem, więcej przeto mieli do czynienia pozostali. Kotuko wyprawiał się dzień po dniu zaprzęgiem złożonym z lekkich sanek i sześciu lub siedmiu najtęższych psów, wpatrując się, aż go oczy bolały, w przejrzyste miejsca na lodzie,