Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mowgli przelazł przez otwór w murze i rzuciwszy po raz ostatni wzrokiem w głąb jaskini ujrzał, jak Biały Cobra pozbawionemi jadu szczękami kąsał głupie oblicza leżących na ziemi posągów i syczał rozpaczliwie: „To Śmierć! To Śmierć!“
Z radością powitali obaj światło słoneczne; a gdy się ponownie ujrzeli w swojej własnej Dżungli i ankus zalśnił w świetle dziennem tysiącznymi blaskami, uczuł się Mowgli tak szczęśliwym, jakby znalazł pęk świeżych kwiatów i ozdobił niemi swoje bujne kędziory.
„Błyszczy się to jeszcze silniej, niż oczy Bagheery“, zawołał pełen zachwytu, kręcąc dokoła rubinem. Muszę go jej pokazać; ale co myślał Thuu mówiąc o śmierci?“
„Nie zdołam ci tego wytłómaczyć. Jestem stroskany aż do końca ogona, żeś mu nie dał skosztować ostrza twego noża. Zawsze coś złego musi się zdarzyć w Cold Lairs — pod ziemią i nad ziemią. Ale teraz jestem już głodny. Nie odbędziemy razem polowania?“ pytał Kaa.
„Nie; Bagheera musi tę rzecz zobaczyć. Szczęśliwych łowów!“ Mowgli odbiegł wśród pląsów, wywijając wielkim ankusem, zatrzymując się czasem w drodze, by go podziwiać, aż przyszedł do tej części Dżungli, gdzie zwykle Bagheera przebywała i znalazł ją, gdy piła wodę, krzepiąc się po ciężkiem polowaniu. Mowgli opowiedział jej wszystkie zdarzenia od początku do końca, a Bagheera poczęła z ciekawością obwąchiwać ankus od trzonu do ostrza i na odwrót. A kiedy Mowgli powtórzył jej ostatnie słowa Białego Cobry, zamruczała potwierdzająco.
„Więc słowa białego węża były prawdziwe?“ pytał Mowgli skwapliwie.
„Urodziłam się w zwierzyńcu królewskim w Oodeypore i mój żołądek wie dobrze, jakimi są ludzie. Wielu z nich zdołałoby dokonać trzech zabójstw w jednej nocy dla jednego czerwonego kamienia“.
„Ależ kamień obciąża tylko rękę. Mój mały, ostry nóż jest lepszy; i — patrz! ten czerwony kamień nie nadaje się do jedzenia. Dlaczegóż o to mieliby się mordować?“