Strona:Rozmaitości i powiastki Jana Lama.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na prośbę Koczankowicza i drugiego ławnika, zezwolić siniał na traktowanie o okup z Turkami. Z całej tej powieści tyle. okazuje się być prawdą, że Łącki jako szlachcic, bliższy sercu Kochowskiego, doczekał się z jego strony niezasłużonego mimo całej dzielności swojej panegiryku, wszyscy zaś naoczni świadkowie inaczej rzecz przedstawiają. Zimorowicz w krasomówczym zapale opuścił ten szczegół, natomiast ks. Gawat, piszący nie dla publiczności, ale poprostu zdający sprawę arcybiskupowi z tego co się działo podczas jego nieobecności, twierdzi, że podczas narad, dnia 29. września przed wotywą bractwa Bożego Ciała w katedrze, dano niespodzianie znać o przybyciu dwóch czauszów tureckich przed bramę w charakterze parlamentarzy. Wpuszczono ich i dowiedziano się, że jeszcze poprzedniego dnia przybył do Hana tureckiego goniec królewski, Wieniawski, zapowiadając przybycie posłów, Franciszka Lubowieckiego, kasztelana wołyńskiego, i Jana Szumowskiego, podskarbiego nadwornego koronnego, wydelegowanych do traktowania o pokój. Han i hospodar Grzegorz Gitra, życzliwi Polsce, skłonili natychmiast Kapłana-paszę do ofiarowania miastu zawieszenia broni, i w tej właśnie misji przybyli parlamentarze. Pasza obiecywał że nakaże Turkom i Kozakom zaprzestać przez dwa dni kroków nieprzyjacielskich, i żądał zakładników ze wszystkich stanów miasta, dla rękojmi, że nawzajem niepokojonym nie będzie.
Łatwo pojąć, jaką radością nowina ta napełniła zgnębioną i strwożoną ludność. Od tygodnia nikt prawie nie zmrużył oka w całem mieście, teraz wszyscy kwapili się do spoczynku. Ale trudna była rada ze starym Zimorowiczem. Sam niestrudzony tak nadludzkiem natężeniem sił, na jakie był narażony, nie ufał nieprzyjacie-