Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 090.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Paź. O, nieba! biją się, biegnę po wartę.
(Wychodzi).
Parys (padając). Zabity jestem. O, jeśli masz litość,
Otwórz grobowiec i złóż mię przy Julii.
(Umiera).
Romeo. Stanie-ć się zadość. Lecz któż to jest taki?
To hrabia Parys, Merkucia plemiennik!
Cóż to mi w drodze prawił mój służący?
Lecz wtedy moja nieprzytomna dusza
Uwagi na to nie zwróciła; Parys,
Mówił, podobno miał zaślubić Julię.
Czy on to mówił? czy mi się to śniło?
Czyli też byłem w obłąkaniu, myśląc,
Że jego wzmianka o Julii tak brzmiała?
Daj mi uścisnąć twą dłoń, o, ty w jedną
Księgę niedoli ze mną zapisany!
Złożę twe zwłoki w tryumfalnym grobie.
W grobie? — nie, młoda ofiaro, nie w grobie,
W latarni raczej, bo tu Julia leży;
A blask jej wdzięków zmienia to sklepienie
W przybytek światła. Spoczywaj w pokoju,
Trupie, rękami trupa pogrzebiony!
(Składa ciało Parysa w grobowcu).
Mówią, że nieraz ludzie blizcy śmierci
Miewali chwile wesołe; ich stróże
Zwą to ostatnim przedśmiertnym wybłyskiem;
Coś podobnego i u mnież się zdarza? —
Julio! kochanko moja! moja żono!
Śmierć, co wyssała miód twojego tchnienia,
Wdzięków twych zatrzeć nie zdołała jeszcze.
Nie jesteś jeszcze zwyciężoną: karmin,
Ten sztandar wdzięków, nie przestał powiewać
Na twoich licach i bladej swej flagi
Zniszczenie na nich jeszcze nie zatknęło.
Tybalcie, tyż to śpisz pod tym całunem?
Mogęż czem lepszem zadość ci uczynić,
Jak, że tą ręką, co zabiła ciebie,
Przetnę dni tego, co był twoim wrogiem?
Przebacz mi, przebacz, Tybalcie! Ach, Julio!
Jakżeś ty jeszcze piękna! Mamże myśleć,
Że bezcielesna nawet śmierć ulega
Wpływom miłości? że chudy ten potwór
W ciemnicy tej cię trzyma, jak kochankę?