Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 046.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Marta. Tak i mnie sie zdawało, tylko Romeo inne ma zakończenie. Co też ona o tem prawi, to jest o rozmarynie i o panu: radabym, żebyś pan to słyszał.
Romeo. Poleć jej służby moje.
(Wychodzi).
Marta. Uczynię to, uczynię po tysiąc razy. — Piotrze!
Piotr. Jestem.
Marta. Piotrze, naści mój wachlarz i idź przodem.
(Wychodzą).


SCENA V.
Ogród Kapuletów.
(Wchodzi Julia).


Julia. Dziewiąta biła, kiedym ją posłała;
Przyrzekła wrócić się za pół godziny.
Nie znalazła go może? Nie, to nie to.
Słabe ma nogi. Heroldem miłości
Powinnaby być myśl, która o dziesięć
Razy mknie prędzej, niż promienie słońca,
Kiedy z pochyłych wzgórków cień spędzają.
Niedarmo lotne gołębie są w cugach
Bóstwa miłości, i niedarmo Kupid
Ma skrzydła z wiatrem idące w zawody.
Już teraz słońce jest w samej połowie
Dzisiejszej drogi swojej; od dziewiątej
Aż do dwunastej trzy już upłynęły
Długie godziny, a jeszcze jej niema.
Gdyby krew miała młodą i uczucia,
Jak piłka byłaby chyżą i lekką,
I słowa moje do mego kochanka,
A jego do mnie, w lot-by ją popchnęły;
Lecz starzy wcześnie są jakby nieżywi;
Jak ołów ciężcy, zimni, więc leniwi.
(Wchodzą Marta i Piotr).
Ha! otóż idzie. I cóż, złota nianiu?
Czyś się widziała z nim? Każ odejść słudze.
Marta. Idź, stań za progiem. Piotrze.
(Wychodzi Piotr).
Julia. Mów, droga, luba nianiu! Ależ przebóg!
Czemu tak smutno wyglądasz? Chociażbyś