Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana III.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeczył rozsądek. Muzyka objęła ją w żelazny uścisk, czuła, że pada jak przed kochankiem, nieruchoma, o płonących ustach, smagana falą wezbranego potoku, który ją niósł, zachowując tyle jeno świadomości, by widzieć, uciekające brzegi i zawrotne zakręty. Była spętana, sparaliżowana, a cała wolność zawarła się w spojrzeniu jeno.
Ten wzrok mętny, twardy z ponad fortepianu objął trzy twarze śledzących ją. Franz osłupiały i pokonany, dziewczyna pobladła od gniewu i strachu... matka przerażona, usiłująca zrozumieć... Wzrok ten sondował ich, a przez palce mówił demon duszy...
Doszła do momentu preludjum, gdzie gorączka przepaja lamento elegijne, gdzie rytm wzrasta, namiętność wzbiera, a dzwony zwiastują, iż fala runie. W tej sekundzie, gdy tama zaczyna pękać, Anetka urwała w pół frazy, nie odrywając palców od klawiszy, tak, że duchy akordów leciały jeszcze chwilę na strzaskanych skrzydłach, ciszą przestrzenną, potem opadły w ostatnich wibracjach. Anetka wstała. Czuła, że jest śmieszna...
Franz prosił gorąco, popędliwie, by grała dalej. Pani Wintergruen starała się nalegać, w sposób chłodny zresztą, a Eryka milczała, wykrzywiona i zła, zacisnąwszy usta. Anetka spojrzała na nich, uśmiechnęła się i rzekła:
— Wracam. Jestem znużona.
Potem objęła oczyma spokorniałego Franza, dodając:
— Proszę mnie odprowadzić.
W chwili odejścia czytała w twarzy Eryki trwoge i nienawiść...
Szli obok siebie w milczeniu a gwiazdy lśniły lodowato. Otchłań przestrzeni łączyła się wokół z otchłanią muzyki. Ereb nocy z ognistemi rybami... Aż do progu

258