Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana I.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gnęła, i dawał się ponosić interesom i sprzeczkom swego szczepu, okazując tę samą skłonność do szykan i pieniactwa. Nie radowało jej w nim dużo, był często twardy i uparty, ale nie chciała go surowo sądzić, jakby to uczyniła wobec innych. Zdawało jej się, że przyczyną tego jest naśladownictwo. Roger, pod wielu względami, wydawał jej się jeszcze dzieckiem chwiejnem, podległem rodzinie, którą kopjował rozradowany, a umysł jego był wbrew zuchwałym słowom, wielce trwożliwy. Mimo, że zaczęła dostrzegać zupełny brak konsystencji jego projektów odnowy społecznej i nie ulegała w pełni czarowi jego oratorskiego idealizmu, nie brała mu tego za złe, wiedziała bowiem, że nie chciał jej oszukiwać, że sam w pierwszej linji ulega własnym złudzeniom, tedy z odrobiną serdecznej ironji gotowa była nawet usuwać mu z drogi życia wszystko, coby mogło rozwiać iluzję, jakiej potrzebował, by żyć. Nawet naiwny egoizm, z którym paradował czasem w sposób ambarasujący, nie odpychał jej, bo zdawał się być wolnym od złośliwości. W gruncie wszystkie jego braki miały swe źródło w słabości. Bawiło ją to, że pozował na mocarza... człowieka z bronzu... aes triplex... biedny Roger! Wzruszał ją nieomal. Anetka śmiała się zeń pocichu, ale miała dlań niewyczerpane skarby po-

217