Strona:Respha.pdf/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

objawem. Tępiąc złe śmiercią, gasimy płomień, zostawiając zarzewie. To właśnie jest pomstą powieszonych, ukamienowanych i obezgłowionych, że zbywszy sami złego, przekazali je żywym, śród których ono żyje nadal pleśnią, grzybem, ropą do nowego wrzodu zbierającą. Niszcząc śmiercią złą jednostkę, nic nie zyskujemy, tracimy natomiast wiele. Tracimy coś z samych siebie jak zawsze, gdy dopuszczamy się złego. Wszelkie bowiem złe, w jakimkolwiek celu czynione, jest świętokradzkiem kurczeniem dobra, więc w samego Boga wymierzonym ciosem, który on zawsze wzgardliwie odepchnie. Choćby miało być maczugą dla zabicia innego zła, zawsze odbije się i spada na własną naszą głowę. Na wozie zła dobro ani kroku nie ujedzie, owszem cofnie się i musi potem podwójną przebiec drogę — by siebie odzyskać i coś na złem zdobyć, od czego zawsze zaczynać należy.

Bo z błędnego koła było zawżdy i jest jedno jedyne wyjście — widome, otwarte, jasne i dostępne od chwili, gdy Jezus nauczał, że za złe dobrem się płaci. Niema innej drogi — złe wyplenia się, niszczy, tępi dobrem. Złemu należy się by naprzód usłyszał głos potępienia powszechnego nad sobą, a potem by dano mu przewodnika ku dobremu.

∗             ∗