Strona:Respha.pdf/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kara znów była ohydną zbrodnią, która nie mogła zostać bezkarną. Jakoż wiemy, że Lewita rozrąbał zwłoki żony na dwanaście części i rozesłał je „po wszystkich granicach izraelskich“ i powstał cały Izrael do walki bratobójczej z pokoleniem, w łonie którego dokonała się zbrodnia, w dzień zaś pomsty „poległo z Benjamina dwadzieścia pięć tysięcy mężów walecznych, wszystko mężów dużych“. Uważcie — zawiniło kilku, padło dwadzieścia pięć tysięcy „mężów walecznych“; wygładzono całe niemal pokolenie z wyjątkiem sześciuset, którzy schronili się na skale Remnon. I to jest prawem niezmiennem, że złe pobijane złem nie kurczy się ani odrobinę, lecz pęcznieje, do zbrodni dorzuca stos nowych, aż urośnie do rozmiarów gigantycznych. Więc nawet dziecię powie, że łańcuch takich rzeczy obrzydłych nie może iść od Boga i bluźniłby mu kto by to twierdził. Kara jako wywarcie złości na winnym jest nowem złem, którego wyolbrzymienia dalszego nawet przewidzieć nie zdołamy.
Grzech jest odstąpieniem od Boga. Kto ma Boga, ten go czuje — i czuje gdzie Bóg, gdzie nie — bóg, gdzie dobro gdzie zło, czuje przeto gdy odstąpi od Boga; płacze i pokutuje, by go odzyskać. Rzeczą zaś Boga — tę drobinę swoją zgubioną przygarnąć, czy odtrącić, pocieszyć lub na próby ją wystawić.