Strona:Rej Figliki 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dziad co chłopá ſłowy záklinał.

CHłop dzyádowi ná Jábłoń, gdzie iábłká bywáją,
Wlazł, dzyad ſłychał iż ſłowá, y zyołá moc máią.
Wołał nań áby precż zlazł, nie pomogły ſłowá,
Potym uań trawą miotał, ſtára płocha głowá.
Nábrał potym kámienia, iął mu pukáć w boki,
A chłop potym z Jábłoni, poſzedł ná trzy ſkoki.
Chłop rzekł: widzę kámycżki, kiedy w bok pukáią,
Niżli ſłowká y zyołká, iż więtſzą moc máią.



Wdowá co chciáłá rychło zá mąż.

WDowá młoda gdy rychło iákoś zá mąż chciáłá,
Jedno iż ſie przymowek ludzkich przeſtrzegáłá.
Bábá rzekłá by Oſłá przed dom poſtáwiłá,
Zielono umázawſzy, uſzy pozłoćiłá.
Zbiegło ſie śiłá dzieći, poránu do niego,
W południe mniey, á w wiecżor nie było żadnego.
Bábá rzekłá: tákżeć też o tobie rzecż będzye,
S poránku kęs, kwiecżoru káżdy milcżeć będzye.



Co mu ſie żoná w ſádu obieśiłá.

NA Gruſzce iednemu ſie żoná obieśiłá,
Ten iey bárzo żáłował, bowiem dobra byłá.
Przybieżał do ſąſiádá co nie ták dobrą miał,
Ná ono przed nim ſwoie nieſzcżęſcie nárzekał.
Ten rzekł: o byś ty nie plotł, dobrzeć ſie to sſtáło,
A chceſzli ſie ożenić, ázaſz inſzych máło.
A pilno o gáłąſki proſzęz drzewká tego,
Iżebych ich náſzcżepił do ſádu ſwoiego.