Strona:Rej Figliki 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Dziewká co kożuszká szánowáłá.

DZiewkę mátká w kożuſzek ná ſwięto ubráłá,
Pilno iey przygrożiwſzy, by go ſzanowáłá.
Y ſzłá z nią do koſciołá, w łáwecce klęknęła,
Koſzulkę y s kożuſzkiem, wzgorę podwinęła.
Kſiądz ſie cżęſto obráca, oremus ſpiewáiąc,
Choć nie trzebá, pod łáwkę pilnie záglądaiąc.
Niech dziewká kożuch ſpuśći, ćicho Kleſze rzecże,
Bo pewnie iż ſie tá Mſza, k wiecżoru powlecże.



Kuropatwę Zyemiáninowi zyedli.

ZYemiánin ſtáry Káftan, do miáſtá przyiechał,
Kuropátwę z rękawá goſpodyniey piec dał.
A dwá graią piſána, á łotrowie práwi,
Páni też Kuropátwę przyſzedſzy poſtáwi.
Niż ſie Káftan umyie, oni mu ią zyedli,
Potym przyſzedł nie máſz nic, á ći ćicho ſiedli.
Rzekł ieden: wáſzá miłość bárzo iada máło,
Nie mam co boday zábit, bo nic nie zoſtáło.



Pan co piſárzá letnikiem ſtráſzył.

PAni iákieś s piſárzem towárzyſtwo miáłá,
A zátrzeć to z dáleká ták tym kſtałtem chciáłá:
Rzekłá pánu: to ten łotr, ále nie wierzycie,
Silny gámrat, ále mu to wnet omierżicie.
Ubierzcie ſie w moy letnik, idźcieſz tám do niego,
A będzyeli ſie k wam miał, kiyem Páná mego.
Pan tu dybie w letniku, á piſarz go kiyem,
Aza tu pan goſpodze, bom ia cnoty pilen.