Strona:Rej Figliki 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Kſiędzá pytáli co lepiey cżinić cży mowić?

PYtáli kſiędzá łotrzy, co więtſza odpłátá,
Jeſli cżynić cży mowić, w ty obłędne látá.
Kſiądz rzekł: lepiey co máło mowi wiele cżyni,
Abowiem prożnujący podobien ku świni.
Ci rzekli, toć ten wygrał co cżyni pacierze,
Chociay nie wie ni mowi nigdy nic o wierze.
Ksiądz rzekł: to mię logiką pewnie przegadacie,
Ale wierzę to piſmo, tám gdzieś s piekłá macie.



Mieſzcżánie co ſie ſpowiedáli.

MYeſzcżánie gdy ſie poſcie Księdzu ſpowiádáli,
Iż ſą cudzołożnicy, wſzyſcy powiedáli.
Ten rzekł: á ſkądże tych pań ták wiele miewacie?
Podobno iże wzaiem ſobie oddawacie.
Bo też máło nie wſzytki pánie powiedáły,
Iż też s cudzemi mężmi, záchowánie miáły.
A ták gdyż wam nie krzywdá, idźcieſz z miłym Bogiem,
Y mnąć cżaſem nie gardzą kápłanem ubogiem.



Jáka muzyká nalepſza.

ZWonek miał pan kiedy ieść tedy weń zwonili,
A potym ſie przy ſtole ſiedząc rozmowili:
Ktoraby też muzyká naywdzięcżnieyſza byłá,
Coby wżdy ludzkie myſli ſnádniey weſeliłá.
Jedni chwalili lutnie, drudzy Symphonały,
Owakto co rad ſłyſzał, káżdy ſwoie chwali.
Błazen ſtoiąc, pánowie, nalepſzy cżiy zwonek,
Bo gdy ieść weń zázwonią, wnet ſkacże ogonek.