Strona:Rej Figliki 057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Páni dwu ná wiecżerzą prośiłá.

PAni dwu ná wiecżerzą, do ſiebie prośiła,
Więc dobrą myſl tu ſobie z nimi ucżyniłá.
Pan niewiádomie przyſzedł, kołáce do domu,
Pátrz dyable pewnie náſzy, nie uydą gomonu.
Páni iednego zámknie, drugiemu kazáłá,
By ſie k niemu dobywał: pánu powiedzyáłá,
Iż tu ieden drugiego, chcąc go zábić wegnał,
Pan ledwie o połnocy potym ie poiednał.



Fortel ná koniá co krzywi ogonem.

JEden koniá drugiemu, co krzywił ogonem,
Przedał, ten gdy obacżył, użył tego s ſromem.
Y pocżął mu wymawiáć, toś ty o tym wiedzyał,
Wżdyś mi o tym ogonie, nigdy nie powiedzyał.
Ten rzekł umiem ia fortel, nie znáć będzye tego,
Ten był temu bárzo rad, potym dla drugiego.
Uwiązawſzy fácelet, zákriy dupę ſzkápye,
Niechże ſie y z ogonem iuż iáko chce ſzłápie.



Co pytał wiele zegar bił.

CHłop z miáſta iechał drogą, drugi zá nim ſiedział.
A więc go trzeći potkał ſłużbę im powiedzyał.
Spytał wiele bił zegar, pánowie ſąſiedzi,
Ten rzekł, tego tám pytay, co to zá mną ſiedzi.
Bom ia naprzod wyiechał, á ten po mnie potym,
Podobno lepiey niż ia, támći powie o tym.
A dálekoś niecnoto odiechał od niego,
Mnimaſz by grzbietu było poł mile ſzkápiego.