Strona:Rej Figliki 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Chłop ſie ożeniwſzy niewiedział co rzec.

CHłop ſie głupi ożenił, niewiedział co s tym rzec.
Y nogę przełożywſzy, chciał od żony uciec.
Oná go uchwyćiwſzy, pytáłá co to maſz,
Rzekł: iż żołądź: przecżże go moiey śwince nie daſz.
A gdy mu ſie ſprzykrzyło, w brzuchu też krucżáło,
Potym głupie chłopiſko, w dłuż ią popryſkáło,
Mowiąc: ieſliżeś świniá, rácżyſz też ieść co maſz,
Bo ſie wierę żołędziu, nie záwżdy docżekaſz.



Dzyewká co cżerwone nogi miáłá.

DZiewká práłá ná lodu, więc cżerwone nogi,
Uźrzał ieden, rzekł iey, tu ogień w rzyći ſrogi.
Powiedziálá: ieſt pánie, máłpá by ſie wſciekłá,
On iey prośił, áby mu kiełbaſkę upiekłá.
Rzekłá: mnieć pánie trudno, ále iuż tám w kuchni,
Naydzieſz ogyeń gotowy, iedno mocno dmuchni.
Dobrze ták ná zuchwálcá, á co mu do tego,
Iż miał być ſzácunkarzem, ogoná cudzego.



Co chciał ná zad iádąc do pániey sſtępić.

PAni iednemu rzekłá, rádábych widziáłá,
Abych cie też wżdy kiedy w ſwoim domku miáłá.
Rzekł: iż mi teraz trudno, lecż do domu ná zad,
Jádąc, do was goſpodze, ſtąpiłbych bárzo rad.
Páni ſie obacżywſzy, miyay dobry pánie,
Bowiem wam bárzo z drogi, iecháć ná zad ná mie.
Udaycie ſie od ſiebie, tám tędy wam proſto,
Bo kędy ſie bierzecie, bárzo tám zároſło.