Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wójt:
Nie pytaj tak głupio! Opowiadałeś przecie wszystkim, że jesteś jego przyjacielem. Oto twój list.
(Pokazuje pustą ćwiartkę papieru)
Hahaha.
Amal:
Nie żartujesz? Fakirze, czy to prawda?
Ojczulek:
Tak, mój drogi. Wszak jestem fakirem. Znam się chyba na tem.
Amal:
Nie widzę liter. Smutno mi. Widzę pustkę, białą jak lotos.
Ojczulek:
Nie każdy może ujrzeć białe pismo króla.
Amal:
Wójcie, dobry, złoty, ty z pewnością potrafisz je przeczytać.
Wójt:
Król pisze: „Odwiedzę cię wkrótce. Przygotuj dla mnie nieco dęstowanego ryżu. Jedzenie w pałacu nie smakuje mi“. Hahaha.
Madhav:
(załamując ręce):
Błagam was, panie wójcie, zaprzestańcie żartów.
Ojczulek:
Mylisz się. Któż śmiałby żartować z tak czcigodnych rzeczy? Król pisze: „Dziś jeszcze z lekarzem nadwornym odwiedzę Amala“.