Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Amal:
Tak jest. Zupełnie tak samo. Wiem też wszystko o Czampie z bajki i jego sześciu braciach. Gdybym mógł, poszedłbym zaraz w gęsty las. I tam, gdzie niema ścieżek, gdzie kolibri na gałęzi pije miód, rozkwitłbym w biały pąk, jak Czampa. Chciałabyś zostać siostrą moją, Parul?
Sudha:
Jakżeż mogę być twoją siostrą Parul, kiedy nazywam się Sudha, a matką moją jest handlarka kwiatów, Sasi? Tyle wieńców muszę w jeden dzień uwić. Dobrzeby było próżnować, jak Ty.
Amal:
Cóżbyś robiła od ranka do wieczora?
Sudha:
Bawiłabym się lalką. To byłaby moja narzeczona. A kotka Meni — Ale już późno. Muszę iść. Potem nie znajdę żadnego kwiatka. Słuchaj! Bądź grzeczny, siądź spokojnie, cicho. Gdy będę wracać, przejdę tędy i znów porozmawiamy.
Amal:
Darujesz mi paproć, która szczęście daje?
Sudha:
Nie mogę. Wiesz przecie, że za wszystko trzeba płacić.
Amal:
Zapłacę, gdy będę duży. Zanim stąd pójdę, by z tamtej strony rzeki rozglądnąć się za pracą.
Sudha:
Dobrze, zgoda.