Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Madhav:
Jeźli nie będziesz wołał obcych ludzi —
Amal:
Ale ja tak lubię rozmawiać ze wszystkimi!
Madhav:
Ukradną cię! Zobaczysz!
Amal:
O! To byłoby cudownie! Czemu mnie nikt nie zabiera? Wszyscy chcą, bym tu został, bym wciąż siedział tutaj.
Madhav:
Czas iść do pracy. Amal, słyszysz? Nie wychodź z pokoju.
Amal:
Nie wyjdę, wujaszku! — (po chwili) Wolno mi patrzeć przez okno?
(Madhav wychodzi).
Głos:
Kwaśne mleko, kwaśne mleko, dobre świeże mleko!
Amal:
Człowieku, hej, człowieku!
Mleczarz:
Chcesz kupić nieco kwaśnego mleka?
Amal:
Gdybym mógł! Ale nie mam pieniędzy.