Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łaj Radziwiłł, ten wszakże sam, choćby był chciał niewiele by może zrobił. Głowy nie miał potemu, ani czasu; żona tam Zawiszanka z domu córka wojewody Mińskiego rej wodziła, a to była swojego czasu potęga taka, że do niéj jak do Salomona w spódnicy ludzie jeździli.
Kogo ona wzięła w opiekę a forytowała lub broniła, nie było przykładu, aby na swojem nie postawił, albo do zamierzonego celu nie doszedł.
Sławiono z rozumu i obrotności ojca jéj Zawiszę, córka się w niego tak wdała, że albo mu równą lub od niego jeszcze była mądrzejszą. A że w dodatku Pan Bóg jéj dał i piękność niepospolitą i zręczność osobliwą a dar ujmowania sobie ludzi, była i wyrocznią i monarchinią tam gdzie jéj oczy i wpływ sięgały.
Żywult się tedy rozmaicie wojewodzinie Nowogrodzkiéj wysługując w opiekę jéj oddał i źle na tém nie wyszedł.
Księżna Barbara płaszczykiem go swym osłaniała skutecznie, i choć wdowa Borkowska przy pomocy swojego opiekuna proces z Żywultem prowadziła daléj, nie rokowano jéj sukcessu żadnego, owszem przepowiadano, że Żywult sprawę wygra i wdowę z niczem odpali.
O tém tylko intra parentesim napomknąwszy, do dworu w Pacewiczach wracamy.
Był on zasobny i, jak przystało na oprawę takiego klejnotu jak panna Tekla, zagospodarowany. Na swój czas i na swój stan stroiła się pułkowni-