Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystko to były paplaniny dziecięce. Ogiński sam siebie okłamywał. Czynił sobie z téj miłości, jak młokos, chlubę, głosił ją, nie robił tajemnicy, naradzał się jawnie — roztrąbiał.
Poszła tedy po całym powiecie wieść, naturalnie w drodze urastając, że z Ogińskim po zaręczynach potajemnych, że ksiądz do ślubu zamówiony, i że intrygi pułkownikowéj i jéj córki grożą nieopatrznemu młokosowi smutną przyszłością z kobietą płochą, pragnącą się tylko wyrwać na świat, aby go używać.
Księżna Barbara, która miała policyę doskonałą, o wszystkich tych rumorach została zawiadomioną.
Co dziwniejsza uwierzyła święcie iż rzeczy tak stać mogły, i zaklęła się iż niedopuści nigdy aby tak godna rodzina w sidła na siebie nastawione wpaść miała.
Natychmiast więc list przez umyślnego wyprawiony został do matki młodego starosty, przynaglający o ratunek. Periculum in mora. Do Sapiehów, z powodu zajść ich z Radziwiłłami, nie mając wielkiéj konfidencyi, księżna uboczną drogą pchnęła przestrogę, aby ratowali wojewodzica, już zaręczonego z Jabłonowską.
Dwaj młodzi zabawiali się jaknajlepiéj w Pacewiczach, pannę konsolując, która do starosty coraz więcéj nabierała afektu, a matka już na pewno predestynacyą głosiła — gdy na obu gotowała się burza wielka.