Strona:PraktykaBALTYCKA.pdf/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez chwilę szamotać się z tym urządzeniem — zanim udało się zwodować koło. W międzyczasie straciła męża z oczu i ruszyła całą naprzód w przeciwnym kierunku. Tak wspomina Joe: to był najgorzsy moment, być tak blisko uratowania... i musieć zginąć. Na szczęście Pan szybko zorientowała się w sytuacji i zawróciła. Sterowała jachtem w taki sposób, że Joe znalazł się w pętli utworzonej przez linę i mógł uchwycić koło. Pam ustawiła jacht w linii wiatru, przełączyła silnik na bieg jałowy i zaczęła wybierać linę. Kolejny problem pojawił się, gdy Joe znalazł się w odległości półtora metra za rufą. Rufą rzucało w górę i w dół tak silnie, że próba dostania się na jacht po drabince rufowej groziło poważną kontuzją. Wyczekali moment, gdy rufa zanurzyła się głęboko w wodzie, Joe chwycił drabinkę i z pomocą Pan — udało mu się dostać na pokład. Od tego czasu — zawsze nosi pas bezpieczeństwa.
Z każdej szanującej się opowieści powinien wynikać morał, oto on: co prawda, żeglarskie powiedzenie głosi, że jedna ręka dla siebie a druga dla jachtu, ale czasami i dwóch rąk dla siebie bywa za mało. Nie kuśmy losu i pamiętajmy o pasach bezpieczeństwa.

Jestem szczęśliwy, że w osobie Andrzeja znalazłem autorytatywnego obrońcę lansowanej (z marnym powodzeniem) przeze mnie metody „omotywania” rozbitka wleczoną polipropelenówką z kołem ratunkowym. Kiedyś, kiedy syn mój Marco był jeszcze nastolatkiem, zdarzyło się nam wyławiać windsurfistę, odzielonego od swej deski przez „biały szkwał”. Fala była wysoka i bardzo nieregularna. Klasyczne, szkolne manewry podchodzenia mogły się skończyć przejechaniem deliwenta. Akcja obfitująca w różne perypetie zakończyła się powodzeniem, mimo że dwóch silnych mężczyzn (ja jeszcze nie byłem stary a synek wówczas mierzył już ponad 180 cm) miało ogromne kłopoty z wyjęciem z wody tego trzeciego.
W kilku poprzednich rozdziałach była już mowa o tym, że jedynym skutecznym sposobem uniknięcia nieporozumień w morskich rozmowach radiotelefonicznych jest używanie standardowych zwrotów zawartych w Standard Maritime Navigational Vocabulary. Uzupełnieniem tego użytecznego dokumentu jest