Strona:PraktykaBALTYCKA.pdf/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

baksztag. Fala wybudowała się regularna. Nad jachtem mały grot (7,5 m²) i marszowy fok (12,5 m²). Przy sterze Gienek Ziółkowski, dawny zawodnik „FD”. Nie do wiary, ale ta ciężarna krowa — co chwila zrywała się do planowania. Trzeba było uważać bo czasami demonstrowała chętkę do zawrócenia. Gienek twierdził, że przypomniały mu się zawodnicze lata. Powoził tak aż do Władysławowa i poszedł spać. Później wiatr nieco osłabł, stawiałem genuę i do Górek przypłynęliśmy rankiem następnego dnia. Nigdy przed tym, ani później „Milagro IV” tak nie pędziło. Z Darłowa do Górek — 20 godzin — taką tratwą! Ale wracajmy do Adamowych rad.
......... Oczywiście możliwa i w miarę bezpieczna jest taka jazda tylko przy dobrze sklarowanym jachcie, obsadzonym fachową i czujną załogą. Temat ten wiąże się po trochu z sztormowaniem z wiatrem. Zapewne czytaliście opisy szalonych rejsów „dookoła świata”, a raczej dookoła Antarktydy, które cały czas, były czymś takim. Niektórzy żeglarze próbowali holować za rufą długie cumy aby spowalniać, za szybką (mimo minimalnych żagli) jazdę. Inni, (którym też przeżyć się udało) odcinali te wisiorki, czując że to niebezpieczne i pożeglowali prędzej. Każdy jacht ma prawo różnie reagować. Fala fali, oczywiście — nie równa. Nie byłem w „ryczących czterdziestkach” ale wydaje mi się, że z wiatrem i falą lepiej żeglować szybciej, niż zwalniać. Oczywiście, zachowując panowanie nad jachtem, póki się da z żaglem nawet zarefowanym po uszy grotem i maleńkim fokiem. Z załogą, która wie co się dzieje dookoła, potrafi uciec spod łamiącego się grzywacza lub przynajmniej dobrze go przyjąć, potrafi wyluzować lub wybrać żagle, kiedy trzeba — wiele można. Najważniejsze aby potrafiła nie wylecieć za burtę (zabezpieczenie i sprawność). Głębokie przechyły, łomotanie dziobem po falach itp. atrakcje są zresztą bardziej ponure we wnętrzu jachtu — zwłaszcza gdy są powodem przebudzenia i nadchodzą z załącznikiem w postaci porcji wody na głowę. Nie łudźmy się, że przy takiej żegludze ani jedno wiadro wody do wnętrza małego jachtu nie wpadnie zatem niewiele tracimy, sidząc na pokładzie i konsumując „niedźwiedzie mięso”.
Jeżeli zdarzy się wam tzw „wywrotka”, którą poznacie po tym iż kubki gwałtownie przemieszczą się na przeciwległą burtę, tracąc przy