Strona:PraktykaBALTYCKA.pdf/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ratunkowej. Bezpośrednie podchodzenie do wysokiej burty statku nawet przy braku falowania grozi złamaniem masztu (co najmniej uszkodzeniem salingu).
Sieci rybackie na morzu to sprawa tak powszednia, że mam wątpliwość czy zasługują aby umieścić je między niespodziankami. Na Bałtyku ryb co raz mniej a sieci – co raz więcej. Sieci mają to do siebie, że w 9 przypadkach na 10 zmuszają nas do „odpadnięcia”. Teoretycznie sieci stawne dzielą się na powierzchniowe i denne (w szwedzkiej terminologii „głębinowe”). Sieci powierzchniowe stanowią ewidentną przeszkodę. Z dennymi to różnie bywa, głównie za sprawą niestarannego ich oznakowywania. Bardzo często spotykamy pojedyńczą tykę i to z zupełnie nieregulaminowym oflagowanie. Niestety jest to specjalność polskich wód. Na dobrą sprawę – nie jest to wina tylko rybaków, skoro przepisy są tak mało precyzyjne: „Zależnie od potrzeb i miejscowych zwyczajów (!) narzędzia połowu mogą być oznaczane w sposób uzgodniony z właściwym inspektorem rybołówstwa morskiego”. Sieć „denna” nie zawsze jest tak zupełnie denna i to trzeba brać pod uwagę, zwłaszcza na płytszych akwenach.
Uwikłanie się w sieć lub liny im towarzyszące może być groźne w skutkach. Dlatego namawiam do trzymania się od nich jak najdalej. Tu nigdy dość przezorności. Opis mojej „sieciowej” przygody zatytułowanej „Po pysku!”, zamieściły kiedyś „Żagle”. Mimo dużego strachu po pysku nie dostałem bo sieci były ...„pirackie”. Rybacy przestraczyli się więcej – stąd była to humoreska a nie fragment raportu policyjnego o pobiciu. Życiowym, chociaż mało wychowawczym jest fragment doskonałej książeczki Kazimierza „Kuby” Jaworskiego „1140 GMT – Newport”: „W dół grot, w dół fok. Bałagan na pokładzie nie do opisania. Plątanina lin, góra dacronu, mokrego stilonu, ślisko. Bosakiem macam w ciemnej wodzie, szukam sieci. Jest lina. Ale ciężko idzie do góry. Mam ją na powierzchni wody, dalej ani rusz. Stalówka. Co robić? Udaje mi się przywiązać bosak krawatem do sztormrelingu, w pionie. Puszczam trochę, poszedł w dół pod ciężarem liny, która znika pod wodą. Wracam do środka, zabieram talię roboczą, mocuję jeden koniec na pokładzie, drugi opuszczam aż do wody. Znowu bosakiem podnoszę