Strona:PraktykaBALTYCKA.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

płakać”). Bo nawet zalecane przez łysego Jurka (to o mnie te grzeczności – przyp. autora) krążenie z kołem na sznurku nie będzie dla niego prostą sprawą. Recepty pewnej na taki wypadek nikt dotąd nie wymyślił i długo nie wymyśli. Radzę spróbować szkoleniowo następującego manewru: wypadł człowiek, zostałeś sam przy sterze, wypychasz rumpel na zwrot przez sztag i tuż po przejściu linii wiatru – obficie luzujesz szot grota. Fok cię nie obchodzi, pozostał zaknagowany na poprzednim halsie. Zanim to wykonasz – masz raczej dość czasu aby rzucić koło. Jeżeli – nie, robisz to po zwrocie i wyluzowaniu grota. I jeszcze jedno – zaraz po tym – przekładasz ster na przeciwną burtę. Co się dzieje? Jacht dryfuje z wyluzowanym do want do want grotem i fokiem na nawietrznej. Idzie wolno bokiem, trochę do przodu. Człowiek się tapla w wodzie parę metrów od dziobu, burty lub rufy. Jeżeli uda ci się zdryfować na niego burtą to wykonałeś pomyślnie manewr monachijski. Tak, tak – to nie pomyłka bo w Bawarii go wynaleziono i w niemieckim dwutygodniku „Yacht” opisano już w 1978 roku.

Rys. 19.2. Manewr „monachijski” (wg W. Petryńskiego)


Moje wielokrotne próby wykonywane na morzu przy silnym wietrze na małym (24 stopy) jachcie balastowym – raczej rzadko