Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Książę Achmed w podróży swej zajechał do miast Samarkandu.
Też odrazu wszedł między kupców i zastawione kramy i przyglądał się kosztownościom różnym. Uwagę jego zwrócił człowiek pewien, który trzymał w ręku zwykłe jabłko niedużej wielkości i wykrzykiwał:
30 sakw złota za to jabłko ofiarują mi już, kto da, więcej, ten posiądzie go.
Zdumiony Achmed taką ceną zwyczajnego jabłka spytał się przekupnia, dlaczego taką sumę zabawną wykrzykuję.
— Gdybyście znali, panie właściwościwości tego jabłka — odparł tenże — nie myślelibyście, że cena jest za dużą. Jabłko to, ma tę właściwość, iż chory na jakąkolwiek chorobę, a nawet umierający, gdy powącha je, zupełnie wyleczonym i zdrowym wstaje. Właściciel jego, uczony znany w całym Samarkandzie, spreparował go z ziół wszystkich możliwych, z których każde poszczególnie jakąś chorobę leczy.
— Achmed postawił mu warunek, iż na jakimś chorym spróbować tego jabłka musi, i jeżeli okaże się skutecznem, to ofiaruje mu 40 sakw złota, jeżeli zaś będzie bezskuteczne, to go jako oszusta aresztować każe.
Ów sprzedający zgodził się na ten warunek i nawet wskazał pewnego znajomego chorego obłożnie. Udano się do niego z tym jabłkiem i rzeczywiście po przewąchaniu jabłka, chory wstał zdrowym zupełnie.
Tedy Achmed wypłacił sprzedawcy obiecną kwotę, i powracał do karczmy, uradowany w przeświadczeniu, że on ojcu najlepszą rzecz przywiezie.