Strona:Postrzyżyny u Słowian i Germanów 094.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
86[415]
KAROL POTKAŃSKI.

jej część, to zależało od tego, ile człowiek ich posiadał. Powstaje kwestya, jakie przymioty włosów mogły wyrobić to pojęcie, z czem musiały się skojarzyć, aby je wywołać? Pierwszem znamieniem, które się człowiekowi pierwotnemu musiało nasunąć, jeżeli szło o włosy, był wzrost ich, szybszy i dziwniejszy niż całego ciała. To samo można powiedzieć o paznokciach a po części i o zębach. Te ostatnie rosną dwa razy i wypadają. Przy tem mają włosy dosyć znaczną niezależność, można je wyrywać, same wypadają, zmieniają kolor, ale najdłużej zachowują się niezmienione po śmierci.
Wszystko to musiało uderzyć umysł pierwotnego człowieka i doprowadzić go do pewnych wyobrażeń. Co rośnie, żyje, a właśnie włosy posiadały w wysokim „widocznym“ stopniu tę siłę tajemniczą. Raz oderwane od ciała nie przestawały być jego częścią, bo w nich właśnie była ukryta jakaś siła, której do życia potrzebował cały organizm. Stały się się więc włosy, u wielu bardzo plemion i ludów duszą, a raczej jedną z mniej lub więcej niezależnych dusz jak oddech, krew, wnętrzności etc. Duszy tej nie można było odłączać bezkarnie. Kto miał czyjeś włosy, miał jakąś cząstkę jego samego, lub, jeżeli tak powiedzieć wolno, jakąś jego duszę. Włosy oderwane i porzucone mogły narazić ich właściciela na wszelkiego rodzaju niebezbieczeństwa, bo co im się robiło złego, odczuwał i cały człowiek, podobnie jeśli się kogoś obudziło raptownie ze snu, wtedy przyprawiało się go o ból głowy, bo cień, który swobodnie wędrował nie miał czasu połączyć się z ciałem. Australczycy, aby czar rzucić, potrzebują włosów, Indyanie zaś Brazylijscy włosów albo krwi[1]. Dowodzi to i owej projekcyi psychicznej, o której mówiłem, a zarazem i niezależności pół-materyalnych obrazów, z których się składa psychiczny materyał, jeśli tak powiedzieć wolno, dzikiego człowieka. Projekcya ta musi doprowadzać nawet do takiego rozbicia jego własnej duszy, która, jak w tym razie, prawie że się składa z mniej lub więcej niezależnych, oderwanych, a żywych kawałków. Potrzeba zaś przechwycenia jednego z nich zupełnie dotykalnie i realnie na to, aby się mogło wywiązać pewne skojarzenie wyobrażeń, dopełnia reszty. Jest to już znany objaw, o którym wspominałem poprzednio, mówiąc o owych Indyankach piastujących lalki — niemowlęta — a który się tutaj znowu w innej nieco formie pojawia.

Człowiek pierwotny musiał się też zastanawiać, z czego są włosy zrobione? Bo że z czegoś innego niż reszta ciała, to odrazu uderza. I tutaj, przyszło mu do głowy dziwne dosyć, jak dla nas, skojarzenie.

  1. Fison and Howitt l. c. str. 251. — Karl v. d. Steinen l. c. str. 343.