Strona:Postrzyżyny u Słowian i Germanów 068.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
60[389]
KAROL POTKAŃSKI.

w Indyach opowieść, mówi o jednym z bogobojnych książąt, że wyprosiwszy sobie u bogów syna dokonał nad nim wszystkich obrzędów, i wtedy dopiero poszedł na pobożną pielgrzymkę. Widocznie więc przed ich dopełnieniem nie mógł tego uczynić[1].
Adopcya u Indusów ma ogromne znaczenie wynikające ze względów ogólniejszej natury.

Koniecznością było mieć syna, każdy człowiek musiał się o to starać pod grozą utraty zbawienia, a przynajmniej utrudnienia go. Każda rodzina miała swoje święte ognisko i złączonych z niem bogów, zresztą ono samo było już bóstwem. Umrzeć bezpotomnie znaczyło to osierocić ich, zostawić ich bez pożywienia, albo bez ofiar, zgasić i zniszczyć święty ogień domowy. A dalej znaczyło to pozbawić przodków możności poprawienia sobie doli na tamtym świecie, gdyż bez ofiar pozostałego syna, wnuka i prawnuka, umarły nie mógł się posunąć w hierarchii niebieskiej[2]. Męskie potomstwo było niezbędnem w tem dążeniu do zdobycia nieba, do co raz to większego upodobania się bogom. Jest to rys charakterystyczny religii wszystkich ludów aryjskich, tak dalece, że nawet jeśli niebo się odsuwa dalej i bogowie stają się wyżsi i więksi nawet wtedy umieją te ludy znieść przedział zupełnie, dostawić do tego nieba iście Jakubową drabinę i rzucić pomost między niem a ziemią. Nic więc dziwnego, że pamięć o zmarłych, składanie im ofiar wpływało na zagrobowe szczęście i doskonalenie się przodków[3]. Zresztą nie zapominajmy, że u Indusów istniała wiara w materyalną ciągłość życia pojedyńczego człowieka przez odradzanie się w synach i wnukach. „Odrodzisz się w swoim potomstwie, i to jest śmiertelny, twoja nieśmiertelność“, tak mówią Wedy, księgi święte, dla tego też mieć syna było koniecznością, kwestyą pośmiertnej przyszłości. Pamięć żywych żywiła niejako umarłych, cnotliwy syn ratuje siedmiu przodków, mówią znowu religijne księgi i przepisy[4]. Konieczność ta musiała wytworzyć adopcyą, był to jedyny ratunek dla tych, którzy własnego dziecka nie mieli. Znane są też jej rozliczne formy. Wyliczać ich tutaj nie mogę, zbyt długoby to potrwać musiało, zresztą nie należy to bezpośrednio do mojego przedmiotu. Niezależnie od nich jest bardzo ciekawy ślad roli, którą postrzyżyny przy adopcyi odgrywały, a o czem już zresztą musiałem poprzednio nadmienić.

  1. Weber, Indische Studien t. XV, str. 321.
  2. Leist, Altarisches Jus Gentium 1889, str. 98, 121. — Hearn, The Aryan Household 1879, str. 56.
  3. Apastamba str. 138, 1—2.
  4. Leist l. c. str. 98.