Strona:Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych.pdf/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zaproponował, aby Kongres przedstawił amerykańskich kandydatów na członków zakonu, zasłużonych w walce niepodległościowej. Kongres jednak uznał, że przyjmowanie zagranicznych wyróżnień nie byłoby zgodne z zasadami młodej republiki.
Proamerykańskie sympatie polskiego króla zapewne znane były Amerykanom, gdyż życzliwie się o nim wypowiadali.
Z listu Davida Humphreysa do Kościuszki pisanego z Lizbony 1 października 1791 roku dowiadujemy się, że Jerzy Waszyngton interesował się wypadkami zachodzącymi w Polsce. „A propos niespodzianej a szczęśliwej rewolucji, jaka zdarzyła się w Twej Ojczyźnie, mówi on [prezydent Waszyngton — L.P.] te słowa: «Polska, jak donoszą gazety, zdaje się zrobiła wielki i niespodziewany krok ku wolności; co, jeśli okaże się prawdziwe, rzuca duży zaszczyt na obecnego króla, który wygląda na głównego kierownika tej sprawy»”.[1] Z dalszej części listu wynika, że Littlepage i król Stanisław August skierowali rok wcześniej jakieś listy do prezydenta Waszyngtona. Humphreys prosił Kościuszkę, aby poinformował króla, iż żadne jego listy nie dotarły do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Sam Humphreys poświęcił Stanisławowi Augustowi spory fragment w poemacie, który podówczas pisał. Nazywał go „Wielkim Stanisławem”, „patriotycznym królem”, „obrońcą praw człowieka”, którego „podziwiają obydwie półkule”.

Śmierć Stanisława Augusta w 1798 roku odnotował m.in. dziennik „Columbian Centinel”: „Polska nie istnieje już. Król Stanisław nie żyje, a elita polska rozproszyła się za granicą. O tym, że Polska kiedykolwiek istniała, będą

  1. Mieczysław Haiman: Polacy wśród pionierów Ameryki..., s. 113.