Strona:Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chwalebnej sprawy, która Amerykę ożywiała, gdy tu wylądowałem, i pogarda śmierci mnie tu do Was sprowadziły, żywiłem nadzieję, że będę na tyle szczęśliwym, iż zdobędę honor oraz zadowolenie. Lecz taki jest mój los, iż tylko honor, którego nigdy nie stracę, zatrzymuje mnie na usługach Panów, choć złe obchodzenie się ze mną zaczyna mnie napawać wstrętem. Każdy krok w stosunku do mnie był tak przykry, że tylko zahartowane serce me i zapał szczery mnie podtrzymują. Przyzwyczajony jestem do otwartego tłumaczenia się i muszę to i teraz zrobić.
Czy jest wśród moich czynów choćby jeden od bitwy pod Brandywine aż do chwili obecnej, tj. do kampanii pod Charleston, który by nie świadczył o mym bezinteresownym zapale dla dobra ogółu?
Wierzę, że najzawziętsi moi wrogowie nie mogą temu zaprzeczyć. Skąd więc pochodzi, iż tak mało mam zaufania u Was, Panowie, że żadna sprawa odnosząca się do mnie nie jest załatwiana ku memu zadowoleniu? Od nieszczęsnej chwili, gdy się podjąłem zorganizowania mego korpusu, który zaopatrzyłem w odzież, rekrutowałem i wyćwiczyłem w przeciągu trzech miesięcy, byłem i do tej chwili jestem prześladowany! Nie potrafię wyrazić swego oburzenia na wspomnienie o niecnych szykanach, na skutek których byłem zmuszony stawać przed sądem jak zbrodniarz.
Opóźnienie Kongresu w wysłaniu mnie na spotkanie nieprzyjaciela tłumaczone było złym zachowaniem się mego korpusu względem kilku mieszkańców, choć zaświadczenia sędziów w miejscowościach, gdzie żołnierze moi kwaterowali, mówią zgoła co innego. Choć korpus mój wykazał stanowczość w Little Egg Harbor, a kilku żołnierzy i oficerów poległo lub odniosło rany — jedyną ich nagrodą było oszczers-