Niech piersi zestroi braterski nasz chór
Dla nowej, weselszej piosenki...
Niech śpiących pobudzi od morza do gór
Potężna zapowiedź jutrzenki...
Już świta! już świta! już rodzi się dzień!
I noc już pobladła i pierzcha jej cień!
Musieliśmy fale srożące się pruć,
Po morzach przez wichry miotani...
Lecz ster został w ręku... I zmierza dziś łódź
Zwycięsko do kwietnej przystani...
Zwalczyliśmy burze i wyszliśmy z chmur,
I sztandar gwieździsty roztoczył swój wzór
A gdyby znów orkan odrzucił nas w dal,
Już piersi są męką hartowne...
Nie zmogą nadziei ni ogień, ni stal,
Ni zdrady niczyje, gwałtowne.
Nie zniszczą jej drwiny, ni śmiechy, ni gniew...
Bo wrosła nam w serce, bo wlała się w krew.
I pełne wdzięczności dla Mistrza i czci
Wciąż nowe gromadzą się siły,
W zastępstwie tych wiernych po wszystkie swe dni,
Co zeszli do zimnej mogiły.
I czas pójdzie naprzód, i zmieni się świat,
Lecz nigdy nie zgaśnie promienny ich ślad.
Ten język nam odkrył przedziwny swój czar
I duszom ukazał moc cudu:
Bo w sercach oddawna miłosny tkwi żar
Dla ziemi rodzinnej i ludu...
Ojczyste ołtarze miłujem, jak wprzód,
I bratnim wszechludzki nam staje się ród...
Ze wszystkich stron świata na pieśni tej głos
Z miljonów serc echo przyleci...
Rzeźwością poranną srebrzących się ros
Zadźwięczy śpiew ziemi tej dzieci:
Hej, noc już pobladła! już pierzcha jej cień!
Już świta! już świta! jnż rodzi się dzień!