Strona:Pokocilo sie - Dam noge 20.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Zdzisław.


Wznosi się on nad niedołęztwa nas pospolitych biedaków i dusze nam czaruje...


Witold (z uczuciem).


Aj, aj! jak czaruje!


Jadwiga (od niechcenia).


Bo jest naszym ojczystym i wspólnym.

(Czyta znowu):

Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju,
Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,
Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany,
Świeciły się zdaleka pobielane ściany,
Tém bielsze, że odbite od ciemnéj zieleni
Topoli, co go bronią od wiatrów jesieni...


Zdzisław (do siostry, ze smutkiem w głosie).


Pamiętasz, Jadziu? tak właśnie wyglądał dworek rodziców naszych... tam... nad Pilicą. Opuściliśmy go w dzieciństwie jeszcze, wraz z odjeżdżającym na zawsze ojcem i nigdyśmy już tam więcéj nie wrócili...


Witold (do żony).


Nic to, duszeczko! nie martw się, kiciu! Tak samo chwała Bogu wyglądają dotąd jeszcze Szydoszyszki nasze!...


Zdzisław.


Takie dwory wiejskie, to prawdziwa pamiątka, to karta z historyi obyczaju naszego, która dziwnie jakoś do serca przemawia...


Witold (wzdychając).


Aj, aj! jak przemawia!


Jadwiga.


Bo jest on obyczajem ojczystym naszym wspólnym... (Witold i Zdzisław zwracają się ku sobie twarzami, ale nie patrzą na siebie, Jadwiga przerzuca karty). Alboż ten ustęp z muzyki Jankiela!

(Czyta):

Muzyk bieży do prymów, przerywa takt, zmąca,
Porusza prymy, bieży z drążkami do basów,
Słychać tysiące coraz głośniéjszych hałasów,
Takt marszu, wojna, atak, szturm, słychać wystrzały.
Jęk dzieci, płacze matek... Tak mistrz doskonały
Wydał okropność szturmu, że wieśniaczki drżały,
Przypominając sobie ze łzami boleści.


Zdzisław (z uniesieniem).


O, jak potężnie z kilku wierszy tych przemawia przeszłość...


Witold (nieznacznie ocierając łzę z oka).


Oj ta przeszłość... przeszłość!...