Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

VI.

Znów ja przed tobą klęczący i korny,
Zbywszy się żalu, goryczy i pychy,
Złamawszy wichry mej duszy niesfornej —
W oczy twe patrzę, niby dziecko cichy.

W oczy twe patrzę — w pokorze błagalnej —
O jeden promień błagam twojej łaski;
Niech mi znów błyśnie ten czar niewidzialny,
Co wlewał we mnie natchnienia i blaski.

Abyś tem wyżej stanęła nademną,
Im niżej wola złośliwych przeznaczeń
Mnie w jakąś otchłań pogrążyła ciemną:
Dałem ci wszystkie rozkosze przebaczeń,

Wszystko, co bóstwu należy się z prawa,
Łask wywołanie i uśmiech dobroci —
Wszystko ci dałem, bogini łaskawa;
Jak drogi klejnot niech to skroń twą złoci.

A ja — przebaczeń i łask twych niegodny
Duch marnotrawny — na klęczkach dziś stoję —
Rychło-li z twojej źrenicy pogodnej
Wybłyśnie nowe przeznaczenie moje!