Strona:Poezye cz. 2 (Antoni Lange).djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

VIII.

Tak przytuliły się do siebie,
Jakby się martwym stały głazem:
Bo głód na ziemi, mróz na niebie...
A kiedy umrzeć, umrzeć razem!

Bo połów ziarn nie bywa łatwy,
Gdy zima łona pól oziębi,
I giną biedne kuropatwy,
I głodem wyje pierś jastrzębi.

Z wyżyny niebios niedojrzanej,
Szeroko skrzydła rozpostarłszy:
Na nieskończone rzuca łany
Ogromny jastrząb wzrok monarszy.

W spoczynku biały, czarny w locie,
Zlekka na chmurze się kołysze:
W drapieżnej rozwarł dziób tęsknocie
I szpony w dół opuścił — w ciszę.

I dojrzał przytulone stada
I już spojrzeniem się nasyca —
I naraz im na karki spada,
Jak niespodziana błyskawica!