Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przywiązania, zjawiające się w późnéj jesieni życia, istne babie-lato dla serca. Taki stan zewnętrzny musiał zrodzić tysiące cierpień pochodzących bądź ze stosunku do ukochanéj osoby, bądź z własnego położenia artysty niedającego się niczem zmienić — bo miłość odmładza, ale nierobi młodym. Cierpiał więc, bolał, wybuchał namiętnością, tłumił ją, przeklinał, i w téj walce, jak w ogniu wypalała się ziemska krewkość, co odpadając żużlami, zostawiała płomień czystéj miłości wzbijający się ku niebu, téj jedynéj przystani dusz zmordowanych i nieutulonych w tęsknocie. Wszystko to zrodziło w nim poetyczne natchnienie, spowiedź duchową z codziennych dumań i odbieranych wrażeń. Wiankiem sonetów i piosnek opasał postać uwielbionéj kobiety; poddał się jéj z pokorą, jak bryła marmuru dłutu mistrza-rzeźbiarza, błagając, by go prowadziła po drodze udoskonalenia; co z taką skoncentrowaną namiętnością wypowiedział w sła-