Strona:Poezye Michała Anioła Buonarrotego.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

docznie, dając mu najszczęśliwszą śmierć; albowiem bardziéj niż sama śmierć bolało go, że mię pośród chytrości tego świata i pośród tylu kłopotów opuszczać musi. To pewna, że większa część mnie samego odeszła z nim razem, a choć mi nic nie zostaje tylko sama nędza — polecam się tobie

„Michel Agnolo Buonarroti.“

Rzadki to i rozczulający przykład wdzięczności pana dla sługi! Dusza Michała Anioła równie była piękną jak jego jeniusz. Pewnego dnia mówił on do Urbina: — „Co poczniesz jak umrę!“ — Przystanę do kogo innego. — „Biedny chłopcze, odpowiedział Michał Anioł — zabezpieczę cię od nędzy“ i natychmiast wyliczył mu na stole 2000 szkudów, a oprócz tego wyrobił mu zyskowną posadę dozorcy obrazów Sykstyny, aby je oczyszczał z dymu świec palących się na ołtarzu.
XL. W wierszach tych przebija nieco goryczy i dumy; M. A. mógł je pisać w późnéj starości, kiedy zawiść dogryzła mu z różnych stron. Wyrażenie się na końcu: „dróg szukam dzikich i samotnych“ maluje całe jego życie. Wciągniony w obowiązki to-