Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/629

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ODA VII.
Do rycerstwa europejskiego, o wyswobodzeniu
prowincyi greckich.


Si quem cruentae vultus adoreae...


Kto lubi kunsztem wydane dzieje
Zbrojnych wojaków, — czyja myśl skora,
Czyja się dusza rozpłomienieje
Na widok cześci tryumfatora, —

Kto radby widział swoje pochwały
Ryte na starej korynckiej miedzi, —
Kto chce mieć pomnik na szczycie skały,
Kto chce uczczonym być od gawiedzi, —

Kto chce u wnuków słynąć korzystnie,
Komu się wdzięczy pośmiertna chwila,
Gdy po bratersku Hektora ściśnie
I oko w oko ujrzy Achilla; —

Niechajże śpieszy! — bo teraz właśnie
Czas się na zawsze unieśmiertelnić,
W pendzlu Tymanta zasłynąć jaśnie
I piękne dzieło wybawcy spełnić.

Gdzie sygnał Marsów rycerstwo sprasza,
Tam się niech rycerz kwapi do rzeczy,
Niech bierze tarczę, ostrzy pałasza,
Niech karaceną pierś ubezpieczy.

Czubatym hełmem niechaj nasroży
Głowę, co w piękny warkocz głaskana,
I przez ramiona niech na krzyż włoży
Rzemienny popręg swego kołczana.

Rycerstwa trzeba — rycerstwa proszą
Wody i lasy na greckiej stronie;
Dobrych wojaków przyjmą z rozkoszą
Gaje w Tanagrze i Maratonie.