I nauczym nasze dzieci
W wierze ojców rość;
K'nam jaskółka gdy przyleci,
Będzie miły gość.
1858. Wilno.
Z Coleridge'a.
Na ucztę godową śpieszyli trzej goście,
Gdzie czeka wesoła drużyna:
Wtem żeglarz sędziwy spotkał ich na moście
I długo coś gwarzyć poczyna.
I z gości jednego za rękę już bierze,
By słuchał żeglarskiej przygody.
— Puść, starcze... ja śpieszę, już dają wieczerzę,
A moim jest krewnym pan młody.
Gość mówił, lecz ręki nie pozbył się starczej,
Napróżno natręta odgania:
— Idź precz, stary głupcze! mnie czas nie wystarczy,
Bym słuchał twojego bajania!
Lecz żeglarz brzydkiemi nie zraził się słowy,
Zmierzył go oczyma silnemi:
Zmieszany, jak dziecko, biesiadnik godowy
Pokorny wzrok spuścił ku ziemi.
Na ławie kamiennej, co stała w ustroniu,
On usiadł, zajęty widocznie;
A żeglarz sędziwy łzę gorzką uroni,
I bajać przygody swe pocznie.
∗ ∗
∗ |
— Podjęto kotwicę, fregata odpływa,
Po sinej kołysze się fali,